Anna witaa Promocja tomiku wierszy Nikt mnie wie

  • Slides: 56
Download presentation
Anna Świtała Promocja tomiku wierszy

Anna Świtała Promocja tomiku wierszy

Nikt mnie wie

Nikt mnie wie

Nikt mnie wie przez czasu nieprzebyte hektary, Przez myśl uwięzioną w obalonym drzewie

Nikt mnie wie przez czasu nieprzebyte hektary, Przez myśl uwięzioną w obalonym drzewie

Ani miś pluszowy, Ani fotel stary I autobus miejski. Nikt mnie wie

Ani miś pluszowy, Ani fotel stary I autobus miejski. Nikt mnie wie

Nikt mnie wie, jak trudnego adresu, Jak polnej trawy, która przeminie

Nikt mnie wie, jak trudnego adresu, Jak polnej trawy, która przeminie

Nie wie mnie nikt. Jak godziny kresu. Jak chrząszcza, który nie brzmi w trzcinie

Nie wie mnie nikt. Jak godziny kresu. Jak chrząszcza, który nie brzmi w trzcinie

Nikt mnie wie jak pod łóżkiem brudu, jak fałszu w niemal idealnym śpiewie

Nikt mnie wie jak pod łóżkiem brudu, jak fałszu w niemal idealnym śpiewie

Czasem tylko marzę, że może jak cudu Jak nie wie się cudu, tak nikt

Czasem tylko marzę, że może jak cudu Jak nie wie się cudu, tak nikt mnie wie. . .

Gdzie jesteś? Będziesz? Znajdziesz mnie w potrzebie? Wśród obcych, wśród ulic, wichru ponurego? Powiedz,

Gdzie jesteś? Będziesz? Znajdziesz mnie w potrzebie? Wśród obcych, wśród ulic, wichru ponurego? Powiedz, dowiesz się mnie i dlaczego? Przepraszam zbyt śmiało. Tego też nikt nie wie.

Młodość

Młodość

Żyję na diabelskim młynie. Chwytam chwile. Wszystko płynie

Żyję na diabelskim młynie. Chwytam chwile. Wszystko płynie

Lecz gdy wolniej czas upływa, Na ramionach karuzeli Znów sobota się niedzieli Nie wiem,

Lecz gdy wolniej czas upływa, Na ramionach karuzeli Znów sobota się niedzieli Nie wiem, czy mam być szczęśliwa

Wśród marzeń białej pościeli, Gdy dorosłość u bram stoi, coś się we mnie niepokoi

Wśród marzeń białej pościeli, Gdy dorosłość u bram stoi, coś się we mnie niepokoi Coś się we mnie niepokoi, że aż strach. . .

Dzień mi znów złociście gaśnie, Co jeśli na zawsze zaśnie? Co gdy czerni nie

Dzień mi znów złociście gaśnie, Co jeśli na zawsze zaśnie? Co gdy czerni nie pokona, wszak umiaru nie zna ona… Nigdy już nie będzie jaśniej?

Kiedy wieczór w blaskach kona, bywam taka przerażona… Bywam taka przerażona, że aż strach.

Kiedy wieczór w blaskach kona, bywam taka przerażona… Bywam taka przerażona, że aż strach. . .

Dławiąc łyk nieskończoności, wciąż obawiam się ciemności

Dławiąc łyk nieskończoności, wciąż obawiam się ciemności

Choć ze strachu mam gorączkę, Nikt nie weźmie mnie za rączkę Jestem, ile skaz

Choć ze strachu mam gorączkę, Nikt nie weźmie mnie za rączkę Jestem, ile skaz na niebie, Tylekroć zdana na siebie, że aż strach. . .

Lecz… choć strach wniknął w moje kości Ja mam w sobie tyle złości!

Lecz… choć strach wniknął w moje kości Ja mam w sobie tyle złości!

Ja mam w sobie buntu sztylet, Który łaskocze serc tyle – delikatnie jak motyle

Ja mam w sobie buntu sztylet, Który łaskocze serc tyle – delikatnie jak motyle

Lecz gdy łza wpadnie do oka, Bunt mi się zamienia w smoka! Ogniem zionie

Lecz gdy łza wpadnie do oka, Bunt mi się zamienia w smoka! Ogniem zionie w me wnętrzności!

Gdy mi sny krew drąży słona, Bywam taka rozdrażniona. . . Bywam taka rozdrażniona

Gdy mi sny krew drąży słona, Bywam taka rozdrażniona. . . Bywam taka rozdrażniona … ze aż strach

Coś mi odbiło

Coś mi odbiło

Coś mi odbiło w wieczór czerwony, Gdy ciężkie z okien zdarłam zasłony…

Coś mi odbiło w wieczór czerwony, Gdy ciężkie z okien zdarłam zasłony…

I zmierzch zaraził się mianem świtu, gdy pofrunęłam aż do sufitu I serce naraz

I zmierzch zaraził się mianem świtu, gdy pofrunęłam aż do sufitu I serce naraz szybciej zabiło… Coś mi odbiło!

Ja zwariowałam! Stoję na szczycie, Na tym bieluchnym, słodkim suficie, Zaplatam w supły w

Ja zwariowałam! Stoję na szczycie, Na tym bieluchnym, słodkim suficie, Zaplatam w supły w oknach firanki I naprzód frunę! TAK! Bez trzymanki!

Puszczam z rozmachem fantazji wodze… Jak tu dotarłam? Nie wiem! Nie schodzę!

Puszczam z rozmachem fantazji wodze… Jak tu dotarłam? Nie wiem! Nie schodzę!

Jestem maleńka na Calineczka, i swą maleńkość do pudełeczka na skarby wkładam- jak do

Jestem maleńka na Calineczka, i swą maleńkość do pudełeczka na skarby wkładam- jak do kołyski

A za oknami wieczorne błyski!

A za oknami wieczorne błyski!

A za oknami świat, atmosfera! Szczęście maleńkość moją rozpiera

A za oknami świat, atmosfera! Szczęście maleńkość moją rozpiera

I serce naraz szybciej zabiło… Coś mi odbiło!

I serce naraz szybciej zabiło… Coś mi odbiło!

Pogłębienie

Pogłębienie

W ciemnej głębi świat nas gnębi aż do dna. Pośród burzy czas się dłuży.

W ciemnej głębi świat nas gnębi aż do dna. Pośród burzy czas się dłuży. Spektakl trwa.

Fiołki w dole, a na górze Toniesz w głębie coraz dłużej

Fiołki w dole, a na górze Toniesz w głębie coraz dłużej

Grzmoty wiercą dziury w murze. Żądła dwa.

Grzmoty wiercą dziury w murze. Żądła dwa.

W zagnębieniu świat nas głębi aż do śmierci… Tam poznamy, czy się w końcu

W zagnębieniu świat nas głębi aż do śmierci… Tam poznamy, czy się w końcu gdzieś dowiercił. . .

Gdy przychodzą nowe burze, smutek spada w duszę dłużej, I nie dotrą w dziury

Gdy przychodzą nowe burze, smutek spada w duszę dłużej, I nie dotrą w dziury w murze wszystkie cztery echa ćwierci. .

Przez te głębie żal na gębie, święty spokój… W sobie głębię kiełbie we łbie

Przez te głębie żal na gębie, święty spokój… W sobie głębię kiełbie we łbie i po trochu Coraz nowsze mi się kłębią piętra lochu. . .

Nieme echo kraty liże… Zagłębiam się coraz niżej, Mam widnokrąg jakby bliżej, Lecz to

Nieme echo kraty liże… Zagłębiam się coraz niżej, Mam widnokrąg jakby bliżej, Lecz to tylko kwestia mroku

Mówią: ciemne nie jest ciemne, lecz niejasne. Wciąż za płytko mi, więc dzisiaj znów

Mówią: ciemne nie jest ciemne, lecz niejasne. Wciąż za płytko mi, więc dzisiaj znów nie zasnę… I ta myśl mi drąży głowę, że powstanie mi dno nowe

Że powstanie mi dno nowe: z tych ubytków może w murze W duszy nieskończonej

Że powstanie mi dno nowe: z tych ubytków może w murze W duszy nieskończonej dziurze…

I tak spadam, i nie gasnę. . .

I tak spadam, i nie gasnę. . .

Most

Most

Rankiem, szarych mgieł firankiem Niosę się przez most. Swoją wielką, wielką dumę i swój

Rankiem, szarych mgieł firankiem Niosę się przez most. Swoją wielką, wielką dumę i swój wielki WIELKI POST.

A ta duma – sztywna guma W słup mi spaja wszystkie kręgi. W górę

A ta duma – sztywna guma W słup mi spaja wszystkie kręgi. W górę pnie się, echo niesie Krok mój – dudniący i tęgi!

Ona świetnie mnie ubiera i zanosi do fryzjera włos mój, Nos nosi wysoko, błyszczy

Ona świetnie mnie ubiera i zanosi do fryzjera włos mój, Nos nosi wysoko, błyszczy mi nią lewe oko. I choć duma ciąży srodze, Bez niej z domu nie wychodzę!

Stulecie trzecie na diecie Niosę się przez most. Swoją wielką, wielką trwogę i swój

Stulecie trzecie na diecie Niosę się przez most. Swoją wielką, wielką trwogę i swój wielki WIELKI POST.

A ta trwoga – trudna droga Nie przyniesie mi zwycięstwa… Lecz potrzebna, kiedy wokół

A ta trwoga – trudna droga Nie przyniesie mi zwycięstwa… Lecz potrzebna, kiedy wokół Czają się niebezpieczeństwa:

Urzędy i autobusy, Zera, plusy i minusy Deszcze, rynny i niedola Czyjaś głupia wolna

Urzędy i autobusy, Zera, plusy i minusy Deszcze, rynny i niedola Czyjaś głupia wolna wola, Pieniądze i obce siły, Obcy wzrok bardzo niemiły

Lecz, choć trwoga ciąży srodze, Bez niej z domu nie wychodzę….

Lecz, choć trwoga ciąży srodze, Bez niej z domu nie wychodzę….

Od zarania bez śniadania Niosę się przez most. Swoją wielką, wielką krzywdę i swój

Od zarania bez śniadania Niosę się przez most. Swoją wielką, wielką krzywdę i swój wielki WIELKI POST.

By nie sparzyć znowu ręki, Móc się zemścić za udręki, By rozpoznać w tłumie

By nie sparzyć znowu ręki, Móc się zemścić za udręki, By rozpoznać w tłumie drania, By mieć więcej poważania, Móc parkować na kopertach…

I choć droga krzywdy kręta, I choć krzywda ciąży srodze… Bez niej z domu

I choć droga krzywdy kręta, I choć krzywda ciąży srodze… Bez niej z domu nie wychodzę!

Rankiem, szarych mgieł firankiem Niosę się przez most. Swoją wielką samodzielność i swój wielki

Rankiem, szarych mgieł firankiem Niosę się przez most. Swoją wielką samodzielność i swój wielki WIELKI POST.

W prezentacji wykorzystałam grafiki na licencji Creative Commons z portalu pixabay. com

W prezentacji wykorzystałam grafiki na licencji Creative Commons z portalu pixabay. com

W prezentacji wykorzystałam muzykę na licencji Creative Commons z portalu incompetech. com

W prezentacji wykorzystałam muzykę na licencji Creative Commons z portalu incompetech. com

Dziękuję!!

Dziękuję!!